Baju, baju
Wyobraźnia Rosenstein pracuje po dziecięcemu i w mig odsyła czytelnika do jego własnego dziecięctwa - pisze o "Poławiaczu cieni" Justyna Wysocka
Erna Rosenstein była artystką związaną z I i II Grupą Krakowską oraz z Teatrem Cricot. W 1942 roku uciekła z lwowskiego getta, patrzyła na śmierć rodziców, ukrywała się pod przybranymi nazwiskami do końca wojny. Zmarła w 2004 roku.
Kolor niebieski uważała za najbardziej nieludzki i tajemniczy. Różnobarwne, stłuczone szkiełka, nieudane odbicia, sprawy niesprawdzone i niesprawdzalne, bańki mydlane oraz nigdy rozumiane jako wieczność ze znakiem minus ‒ to tylko niektóre ze źródeł jej inspiracji. Czule myślała o kwiatach i zwierzętach, które aż roją się w jej bajkach. Postaciom ludzkim, ich przywarom i nieszczęściom, również przyglądała się dobrodusznie. Nazywam jej teksty „snutkami”, bo to opowieści snute ze smutku. A samą Ernę Rosenstein ‒ Poławiaczką cieni. Spisane przez nią historyjki przypominają mi omówione niegdyś w „Tłustym Druku” Bajki nasenne Marka i Marty Niwaldów. Są jednakowo wygaszone i przyćmione. I koją w ten sam sposób.
Królewicz zaklęty w czarnym kałamarzu, kropla wody zakochana w wietrzyku, babcia, która pożegnała własną duszę, Śpiewka-Czarnobrewka podróżująca na kocim grzbiecie, dziewczynka z piernikowym sercem, chłopczyk, który wyratował z cyrku kulawą sunię Mimi – oto bohaterowie, którzy zaludniają i zazwierzęcają światy tych bajek. Głos oddaje się w nich również rzeczom i innym bytom: starej harfie, obrazom, księżycowi. Wyobraźnia Rosenstein pracuje po dziecięcemu i w mig odsyła czytelnika do jego własnego dziecięctwa. Powiastki te można czytać najmłodszym, niepokój ledwie je spowija, jest nienachalny (może z wyjątkiem Snów i Poławiacza cieni). Morał wypowiadany jest ściszonym głosem, powściągliwie i nie zawsze. Opowieści zazwyczaj kończą się dobrze, a troski rozpraszają.
Zbiór zyskał niemal bibliofilską szatę graficzną. Tytuł na okładce błyszczy pozłotą, a szeroki margines przydaje książce strojności. Całość została utrzymana w stonowanej kolorystyce przełomu września i października. Rysunki Katarzyny Walentynowicz, która najbardziej lubi portretować zwierzęta, mogą służyć za dowód jednoczucia pisarki i ilustratorki.
Justyna Wysocka
Erna Rosenstein, Poławiacz cieni, zebrał i oprac. Jarosław Borowiec, il. Katarzyna Walentynowicz, Wydawnictwo Wolno, Warszawa 2022, s. 196