Hekatomba wojny, tak dobrze znana wcześniejszym pokoleniom, znowu ogarnęła Europę. Czy w takim razie warto spoglądać w przeszłość, kiedy świat płonie? Moja odpowiedź brzmi: „Tak!”. Nie można bowiem odkładać pamięci do momentu uspokojenia się teraźniejszej sytuacji. W przeszłości żyli i działali ludzie, którzy swoją odwagą, empatią, honorem, wiarą w ideały czynili świat lepszym miejscem. W trudnych czasach warto więc sięgnąć po pracę Michała Wójcika Błyskawica. Historia Wandy Traczyk-Stawskiej, żołnierza powstania warszawskiego. Bohaterka książki jest postacią niezwykłą. Z jednej strony cechują ją odwaga, brawura oraz pragnienie walki. Z drugiej - empatia, troska, długodystansowa pomoc bliźnim, szukanie rozwiązań systemowych, żeby życie słabszych członków społeczeństwa uczynić mniej uciążliwym.
Uparte i pyskate dziecko, które chce dorównać w walce kolegom(…) marzy o zamianie starego smith-wessona na pistolet maszynowy Błyskawica – tak właśnie o siedemnastoletniej Wandzie Traczyk-Strawskej pisał Andrzej Chołowiecki, towarzysz broni, który zginął w czasie powstania. (Postać ta jest istotna w narracji, ponieważ zostaje przywołana zarówno na początku, jak na końcu pracy, w bardzo dramatycznych dla bohaterki okolicznościach).
Przytoczona powyżej relacja została przez Traczyk-Strawską zdementowana, jednakże w kwestii broni, dzielna żołnierka dopięła swego celu. Nie odbyło się to jednakbez komplikacji. Żeby otrzymać skuteczną broń na stałe, musiała wpierw udowodnić, że jest jej godna. Musiała wywalczyć ją odwagą, co nie było proste w męskim, żołnierskim świecie. Otrzymała jednak skuteczną broń i przez 63 dni Powstania Warszawskiego walczyła jako pełnoprawny żołnierz, przeciwko hitlerowskiemu okupantowi. Po zakończeniu nierównej walki nie chciała oddać swojego automatu. Na pocieszenie otrzymała więc od kolegów maskotkę – „Peemka”. Śliczny, ciepły pluszak (na zdjęciu sfatygowany, co tylko dodaje mu uroku) stał się bronią przeciw złu
i niesprawiedliwości. Odegrał bowiem swoją rolę podczas strajku w sejmie osób niepełnosprawnych. „Błyskawica” przekazała im swoją pluszową broń. Następca pistoletu maszynowego, który pocieszał jej syna, odganiał jego nocne koszmary, stał się symbolem miękkiego, empatycznego, matczynego podejścia do świata. Nie można jednak tych cech – określanych często jako kobiece - mylić ze słabością. Nigdy nie pozwoliła się zredukować do roli biernej, opiekuńczej obserwatorki i sługi „męskiego” świata. W czasie powstania była pełnoprawnym żołnierzem. Po wojnie, swoje życie poświęciła opiece nad osobami niepełnosprawnymi, starając się sowim ciepłem wspomagać ich życiu. Zawsze walczyła o wolność, godność
i człowieczeństwo. Okrucieństwo okupanta zmusiło ją do przeciwstawienia się złu
i okrucieństwu. Wrogiem byli nie tylko hitlerowcy ale również zdrajcy, kolaboranci, szmalcownicy.
W czasie wojny nasza bohaterka, z narażeniem życia roznosiła wyroki w imieniu Polskiego Państwa Podziemnego dla tych, którzy zhańbili się współpracą
z okupantem ze szkodą dla Polski i Polaków. Stan anomii powodował jednak, że postaw i zachowań często nie można było traktować jednoznacznie. Nie każdy mógł zostać bohaterem. W trudnych czasach miarą człowieczeństwa było jednak zachowanie zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. Dla niektórych to zadanie okazało się zbyt trudne. Powodem były strach o życie, sprawy egzystencjalne, przyszłość rodziny. W tych warunkach niektórzy zdolni byli do zachowań, których nigdy by przejawiali
w normalnych warunkach. Takiego właśnie odkrycia dokonała Wanda Traczyk- Stawska, gdy podjęła się wskazanego wyżej, trudnego i śmiertelnie niebezpiecznego zadania. Drobniutki anioł sprawiedliwości, ze swoimi hipnotyzującymi warkoczami, dawał jednak antagonistom ostatnią szansę na poprawę. Po wręczeniu listu z zaocznym wyrokiem szmalcownik otrzymywał jeszcze czas na zaniechanie procederu szantażu lub/i wydawania Żydów. Tym samym mógł uniknąć egzekucji. Nasza bohaterka przeżyła jednak szok, gdy w domu jednego ze swoich „klientów”, parkowego stróża, spotkała się z serdecznością jego żony, zobaczyła jego małe dzieci, a także ogromną biedę. To właśnie ona pchnęła go zapewne do wysługiwania się okupantom i wydawania w ich ręce ukrywających się żydów. Wydarzenie to spowodowało, że okupacyjny, czarno-biały świat młodej wojowniczki nabrał odcieni szarości. Pojawiła się również nadzieja, że potwór-szmalcownik skorzysta ze swojej ostatniej szansy.
Nie sposób przedstawić wszystkich wątków okupacyjnego życia młodej konspiratorki, które spowodowały, że w po wybuchu powstania warszawskiego była
w pełni przygotowana do roli żołnierza. W relacjach towarzyszy broni Wandy Traczyk-Stawskiej podkreślana była jej śmiałość i nieustępliwość w walce, granicząca często z nadmierną brawurą. W książce, podczas rozmowy z autorem, nasza bohaterka nie chełpiła się swoją odwagą. Podkreślała też wielokrotnie, że nigdy nie narażała się na niepotrzebne ryzyko. Przedstawiała racjonalne przesłanki dla działań, które przez innych określane były jako niezwykle odważne, lub nawet zbyt ryzykowne. Na przykład: gdy po walce chciała przeczołgać się do zabitego Niemca, żeby przejąć jego broń, została złapana przez kolegów z oddziału i dostała bezpośredni rozkaz od przełożonego porzucenia tego zamiaru. Uznała to jednak za akt niesprawiedliwości, ponieważ ułożyła szczegółowy plan zdobycia niemieckiego „Bergmana”. Odwaga połączona z analitycznym myśleniem, były najważniejszymi atutami bojowymi tej niezwykłej żołnierki. Z kolei jej empatia powodowała, że rozumiała postawy
i zachowania osób, które nie potrafiły być równie bezkompromisowe jak ona. Rozumiała także potrzebę walki, a po wojnie zachowania i kultywowania pamięci. Przeciwstawiała się ubrązowionemu, ugrzecznionemu obrazowi powstania. Przez całe życie uznawała, że pamięć, która jest inspiracją dla teraźniejszości musi być rzetelna i naleźy przekazywać najtrudniejsze choćby prawdy. Odwaga, bezkompromisowość i szczerość były zapewne cechami, które spowodowały, że również po wojnie, całe swoje życie walczyła o godność ludzką. Tym razem jej orężem stały się czułość współczucie i oddanie bliźnim, które powodowały, że niepełnosprawni podopieczni mogli liczyć pod jej skrzydłami na wzorową opiekę
i godną egzystencję.
Wanda Traczyk-Stawska zdecydowanie należy do grona osób, które należy naśladować. Udowodniła, że o fundamentalną godność człowieka należy waczyć zarówno z bronią w ręku, jak i sercem na dłoni.. Zintegrowała to, co uchodziło do niedawna za pierwiastek „męski”, który nakazuje czynnie przeciwstawić się złu oraz „żeński”, dzięki któremu można codziennym trudem budować lepszą przyszłość.
Mateusz Zemla
Michal Wójcik, Wanda Traczyk-Stawska
Błyskawica. Historia Wandy Traczyk-Stawskiej - żołnierza powstania warszawskiego, Wydawnictwo W.A.B.,Warszawa, 2022
Stron 400