Gdy człowiek jest jak dom
O najnowszej powieści najmłodszej finalistki w historii Nagrody Bookera, Daisy Johnson, pisze Aleksandra Byrska
Daisy Johnson jest najmłodszą finalistką w historii Nagrody Bookera. Kilka lat temu mieliśmy okazję poznać jej fenomenalne Pod powierzchnią, w tym roku dzięki wydawnictwu Świat Książki możemy przeczytać Siostry – powieść skromniejszą w założeniach, ale zdecydowanie wartą uwagi.
Johnson należy bowiem do tej rzadkiej kategorii pisarzy i pisarek, których możliwości językowe wydają się nieograniczone. Stwarza światy, wywołuje drżenie, precyzyjnie panuje nad każdym drgnieniem wiatru w swojej prozie (w tym miejscu głębokie ukłony dla Jana Kabata, który jest autorem polskiego przekładu). Groza świata tkwi w Siostrach tam, gdzie właściwie nie powinna – w osuwaniu się tynku, szumie morza, w spacerze czapli i oczach bliskiej osoby, spacerze mrówki. Tytułowe siostry, September i July, są samowystarczalne i nierozłączne. Bardzo się różnią, a jednak obie są na swój sposób wyobcowane i niespokojne; starsza wyraża to przez agresję, a młodsza przez wycofanie.
Być może gatunkowo jest to powieść grozy, jednak dla mnie to przede wszystkim bolesna relacja z wnętrza miłości tak mocnej, że staje się chorobą. Siostry stawiają pytania o zależność i uzależnienie od innej osoby, o granice poświęcenia i lojalności, o to, kiedy troska i czułość mogą stać się przemocą, o to, jak to możliwe, że kochanie kogoś może oznaczać przyzwolenie na okrucieństwo i życie w nieustannym strachu.
Dotkliwe metafory lęku. Poruszające obrazy morza i wrzosowisk. Niezwykła wręcz czułość na współdziałanie przyrody z człowiekiem w świecie przedstawionym. Gdy przyglądam się Siostrom przychodzi mi na myśl, że Daisy Johnson jest zaginioną prawnuczką sióstr Bronte. Podobnie jak one pojmuje zresztą uczucia - obezwładniająco i ponad kategoriami życia i śmierci. Właśnie tutaj tkwi groza jej prozy - w sile miłości, w przerażającej mocy żałoby.
W powieściach Johnson człowiek jest jak dom - przepastny, pełen ciemnych zaułków, ślepych korytarzy, niejedno można w nim zgubić i na nowo odnaleźć. Dla ludzi, którzy są mu bliscy staje się mieszkaniem - mogą go rozświetlić lub zgasić na zawsze. Jego historia za każdym razem okazuje się wielowarstwowa - by naprawdę kogoś poznać trzeba przemierzyć strychy i piwnice, ubrudzić dłonie w kurzu i osypującym się tynku.
Aleksandra Byrska
Daisy Johnson, Siostry, Jan Kabat. Świat Książki, Warszawa 2021, s. 192