Którędy do raju
To praca z humanistyki, a czyta się ją jak popularną literaturę, czym Napiórkowski po raz kolejny udowadnia, że jest polskim Malcolmem Gladwellem - pisze Karol Kleczka o "Naprawić przyszłość".
Już sam tytuł najnowszej książki Marcina Napiórkowskiego powinien wywołać w czytelnikach zdziwienie i zakłopotanie. Jak można naprawić coś, czego jeszcze nie ma? Warto jednak odrzucić te futurologiczne dywagacje, by zagłębić się w zupełnie aktualną pracę badacza współczesnych mitów.
W Naprawić przyszłość Napiórkowski przeprowadza syntezę współczesnej myśli antropologiczno-ekonomicznej, kierując się heglowskim postulatem znoszenia opozycji, aby unieważnić spór technooptymistów z technopesymistami. Właściwie na tym mógłbym zamknąć podsumowanie książki, ale wpadłbym w ten sposób w pułapkę przemądrzałego języka, który nic nie mówi – a jeśli czegoś unika Napiórkowski to właśnie takiego mądraliństwa. Semiotyk i antropolog kultury przekazuje czytelnikom solidną wiedzę, dostarcza licznych odniesień do istotnej literatury, a przy tym używa potoczystego stylu upraszczającego lekturę nawet dla osób niezaznajomionych z bieżącym kształtem rynku idei. To praca z humanistyki, a czyta się ją jak popularną literaturę, czym Napiórkowski po raz kolejny udowadnia, że jest polskim Malcolmem Gladwellem.
Napiórkowski pisze lekko co może wywołać błędne wrażenie dzielenia się nieuzasadnionym optymizmem co do przyszłości świata i ludzkości. Tak jednak nie jest. Autor Naprawić przyszłość ocenia realistycznie, że do zrobienia jest dużo, a zmiana, której świat głębokich nierówności i katastrofy klimatycznej bardzo potrzebuje, wymaga radykalnych środków największego kalibru, takich jak szacunek i otwartość na ludzi myślących inaczej. Poświęcone są jej pierwsze dwie części książki – o sporze technooptymizmu i technopesymizmem oraz o tym, czego od humanistów muszą się nauczyć matematycy i vice versa. Napiórkowski, diagnozując martwe punkty, do którego dochodzą przywoływani przez niego liczni komentatorzy, pokazuje, że niezależnie od przyjętych założeń posługują się oni niepełnymi i – co za tym idzie – szkodliwymi obrazami świata. Jeśli w świecie ma być lepiej, to należy myśleć o ludzkości jako całości zasługującej na lepszą przyszłość, to zaś wymaga przekraczania partykularyzmów: na poziomie interesów, ale przede wszystkim idei.
Pobrzmiewa w tym duch prawdziwie ewangelicznej jedności, ale Napiórkowski nie ma złudzeń: są lepsze i gorsze opowieści o świecie, i dobrze, jeśli te pierwsze wygrywają. Temu poświęcona jest trzecia część książki przybliżająca przepis na budowę przekonującej narracji. Przekonującej, czyli nie zawsze prawdziwej, ale przede wszystkim skutecznej. Stąd część trzecią Naprawić przyszłość można by uznać za sprawny podręcznik copywritingu, ale autor stawia sobie znacznie ambitniejsze zadanie. Napiórkowski dzieli się w niej marzeniem o odwróceniu społecznych tendencji do funkcjonowania w spolaryzowanej rzeczywistości, jednocześnie jednak nie wskazuje, co mogłoby do realizacji tego marzenia doprowadzić (oprócz wojny, chociaż oceniając sprawę historycznie – z tym też różnie bywało). Jakąś receptę mają stanowić „pomysły na lepsze opowieści o przyszłości” z części czwartej, ale w tym dekalogu uczciwego narratologa brakuje powiewu nowości. Nie trzeba lektury książki, żeby stwierdzić, że jeśli ma się coś zmienić, to dobrze by się było dogadać albo właściwie identyfikować problemy („strasz groźnym, oswajaj niegroźne”).
Całościowa ocena najnowszej książki Napiórkowskiego ujawnia zatem pewne mankamenty. Z syntetyzowaniem debaty i pokazywaniem jej ciemnych zaułków Napiórkowski radzi sobie znakomicie. Dla osoby, która nie śledzi tych trendów na co dzień, pierwsze rozdziały książki mogą stanowić fantastyczny, ciekawie napisany wstęp do współczesnej humanistyki (polecam wszystkim, którzy chcą przyszpanować znajomością Harariego czy Roslinga, ale nie wiedzą, kim w ogóle są ci ludzie). Część trzecia to ciekawy przewodnik po strukturze opowieści, dobrze pracujący na przykładach i dzięki temu wyjaśniający sukces narracyjny np. ruchów antyszczepionkowych albo pseudonaukowych teorii. Poddaje krytyce dobrze zbudowane, lecz nieprawdziwe opowieści, co również zasługuje na uznanie. Niemniej w momencie, w którym autor zbiera się do budowy swojej opowieści o przyszłości, książka traci rezon. Trudno tu winić Napiórkowskiego. Wielu utopistów utonęło w pragnieniach lepszego jutra, a jedyne udane rewolucje to ta Jezusa Chrystusa (do momentu „złote a skromne”) czy demokratyczna (do świstu gilotyny). Autor Naprawić przyszłość w pierwszej kolejności daje narzędzia do zrozumienia świata i przynajmniej ta próba się udaje. A lepsze opowieści? Te zbudujmy sobie sami.
Karol Kleczka
Marcin Napiórkowski, Naprawić przyszłość. Dlaczego potrzebujemy lepszych opowieści, żeby uratować świat, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022, s. 472