Kwartalnik architektoniczny „Rzut” już samą swoją nazwą i odpowiadającą jej oszczędną szatą graficzną wskazuje na pismo specjalistyczne. A jednak wierzę, że nie tylko specjalistki i specjaliści docenią zawarte w nim teksty. Każdy numer magazynu poświęcony jest innemu zagadnieniu, przyciągając ludzi niezajmujących się na co dzień architekturą.
Autorzy nie boją się nawiązań do literatury popularnej czy reportażowej (np. do Sekretnego życia drzew Petera Wohllebena czy Pustego Lasu Moniki Sznajderman), a to ogromny plus także dla nie-branżowej czytelniczki. W tym niewielkim czasopiśmie mieści się ogrom teorii, żywiołowych rozmów i ciekawych spojrzeń na dany temat, które zmuszają do dalszych, samodzielnych poszukiwań.
Przez kilka tekstów przewinął się obraz współczesnego Londynu jako miasta silnie związanego z naturą, którego pokrycie roślinnością i drzewostanem wynosi 21%, co czyni go w zasadzie lasem według wytycznych ONZ oraz Komisji Leśnej. Przewartościowuje to obraz tej metropolii, którą postrzega się raczej jako cel wycieczek pasjonatów pubów i nocnego życia (lub iście jesiennej aury), a nie mokradeł czy lasów. A to także w ich kontekście można przeczytać o brytyjskiej stolicy. Artykuł poświęcony mokradłom i torfowiskom jest skądinąd jednym z najciekawszych w tym wydaniu.
Dla tych, którzy mieli przyjemność obejrzeć wystawę poświęconą Alinie Scholtz w Muzeum Warszawy, jak i dla tych, którzy obeszli się jedynie lekturą publikacji powystawowej (którą bardzo polecamy!) prawdziwą gratką będzie wywiad z kuratorami. Pozwala spojrzeć na Warszawę i jej przestrzenie zielone w zupełnie nowy sposób. Polifoniczność tego wywiadu odsłania narracyjny i symboliczny charakter wielu realizacji Scholtz oraz zarysowuje sposoby jej pracy i szacunek dla przyrody. Większość książek poświęconych odbudowie stolicy i jej realizacjom architektonicznym skupia się na budynkach, a odwołania do zieleni pozostawały w nich anegdotyczne lub śladowe. Wywiad pozwala spojrzeć choćby na trasę W-Z pod kątem projektowania towarzyszącego jej krajobrazu, ale także uzmysławia zmienność samej architektury krajobrazu – poddawanej ingerencjom niezgodnym z pierwotnymi założeniami.
Siłą Rzutu jest bardzo szerokie i interdyscyplinarne spojrzenie na temat każdego numeru. Autorzy i autorki poszczególnych tekstów inspirują czytelniczki i uchylają rąbka tajemnicy bez uzurpowania sobie prawa do wyczerpania tematu. Przy braku rzetelnej edukacji plastycznej nasza wiedza o architekturze musi być rozwijana pokątnie, gdzieniegdzie. Sugerowałabym więc uzupełnianie jej właśnie poprzez uważną lekturę kolejnych numerów Rzutu.