Niestrudzony opowiadacz
Muszyński po raz kolejny okazuje się niestrudzonym, błyskotliwym opowiadaczem.
Kolejny zbiór opowieści Muszyńskiego osadzony został pomiędzy Krakowem i Olkuszem. Autor spędził tam dzieciństwo, zaś w wieku dorosłym, po dłuższym okresie mieszkania w mieście, postanowił wrócić, kupić ziemię, zbudować dom i uprawiać rolę. Stał się również ekspertem od geografii, historii i prehistorii regionu.
Droga pomiędzy Krakowem a Olkuszem jest cokolwiek osobliwa. Bardzo ciężko bowiem przedostać się ze wsi leżących po lewej stronie do miejscowości po prawej. Zjazdy usytuowane są bardzo rzadko, co kilka kilometrów. Pomniejsze dróżki kończą się nagle i niespodziewanie w prywatnych posesjach lub chronionych obszarach przyrodniczych, do których nie można wjeżdżać samochodem. Ten osobliwy stan rzeczy wynika z faktu, że wzdłuż trasy olkuskiej, w czasie zaborów, przebiegała granica pomiędzy Rosją i Austrią. Odległa, smutna historia, wciąż odciska swoje piętno w sposób niespektakularny, ale nadal dający się zauważyć. Fakt, że autor wybrał ten właśnie obszar jako tło dla swojej opowieści wcale więc nie dziwi. Wzdłuż drogi łączącej dwa wymienione powyżej miasta odnaleźć można piękne doliny, niewielkie lasy, jaskinie, osobliwie ponazywane skały i wzniesienia (np. Dupa Słonia), parki krajobrazowe, rezerwaty przyrody i najmniejszy w Polsce park narodowy.
Książka rozpoczyna się od odnalezienia przez bohatera idyllicznej krainy dzieciństwa, której szukał przez dwadzieścia pięć lat. Tam też postanowił postawić dom i rozwijać umiejętności rolnicze. Czytelnik obserwuje walkę narratora z chwastami, naukę rzemiosła, doświadczając zarazem zmian, jakie dokonują się w jego postrzeganiu rzeczywistości. Na początku czas płynął wolno, wszystko było nowe i interesujące. Rutyna zaczęła jednak odciskać swe piętno.
Muszyński opisuje przygody (a niekiedy najbardziej prozaiczne sytuacje), które mocno w nim zarezonowały, za każdym razem plastycznie operując słowem i rozbudzając wyobraźnię czytelnika (dość wspomnieć przedłużający się, nocny powrót narratora do domu po wieczornej libacji – pełen zbłądzeń i pomyłek).
Dom ojców, to jednak nie tylko zbiór pięknych, autobiograficznych etiud wyrwanych z codzienności. Jednym z najistotniejszych jej elementów są bowiem dzieje regionu. Poza wszystkim książka Muszyńskiego pełni rolę do pewnego stopnia edukacyjną. W treść pracy zgrabnie wplecione zostały wątki związane z archeologią regionu, prehistorią człowieka i wszystkimi kolejnymi epokami, aż do II wojny światowej. Autor wskazuje m.in., jak istotne dla naszych mniej i bardziej odległych przodków były podkrakowskie jaskinie. Obecnie stanowią one jedynie atrakcję turystyczną oraz miejsca prac archeologów, jednakże przez tysiące lat były domem dla naszych prehistorycznych protoplastów, a także służyły jako kryjówki w czasie różnych najazdów i konfliktów od zarania polskiej państwowości. Pisarz nie ograniczył się do zdobywania wiedzy na ich temat, lecz postawił wczuć i wżyć się w atmosferę opisywanych lokalizacji. Wielokrotnie nocował w jaskiniach. W jego głowie powstały również interesujące opowieści. Jedna z nich opowiada o okrucieństwie prehistorycznych homo sapiens, utraconej miłości, rozłące i tęsknocie, która została nam przekazana w genach.
Muszyński po raz kolejny okazuje się niestrudzonym, błyskotliwym opowiadaczem. Jego Dom ojców to wspaniała, poruszająca, pobudzająca zmysły i poszerzająca wiedzę podróż po świecie jego wyobraźni i doświadczeń.
Mateusz Zemla
Andrzej Muszyński, Dom ojców, Wołowiec 2022. Wydawnictwo Czarne, s. 239