Przyzwyczailiśmy się do przekonania, że nowotwory nie należą już do tematów tabu. Relacje o raku wydają się szeroko obecne w przestrzeni społecznej – przez akcje charytatywne, historie chorych i ich rodzin, tak zwaną profilaktykę. Obumarła Anne Boyer udowadnia jednak, że jest to świadomość zupełnie pozorna – pomijająca to, jak czują się sami chorzy i ich bliscy, promująca szkodliwy obraz choroby, w którym obowiązkiem chorego jest nieustanna praca nad sobą, ustalająca niepisane zasady wedle których chory jest odsuwany na społeczny margines, izolowany by nie zaburzać dobrego samopoczucia innych.
Obumarła jest rodzajem fragmentarycznego eseju, w którym amerykańska poetka podjęła próbę uchwycenia swojego osobistego doświadczenia choroby i leczenia. Jej tekst – czasami chaotyczny i poszarpany – nie zawsze układa się w linearną narrację; wydaje się raczej próbą ukazania pracy umysłu wyczerpanego przez walkę z chorobą. Okładkowe sugestie, że Boyer stworzyła specjalny „język choroby” są tutaj wypowiedziane mocno na wyrost. Pisarka stworzyła może jednak nawet coś ważniejszego – przeciwwagę dla triumfalnych, coachingowych relacji o zdrowieniu, spod znaku kapitalistycznie pojmowanego rozwoju osobistego. Przekaz Boyer jest jasny – przeżyła dlatego, że powiodły się metody leczenia – mastektomia i chemia, nie dlatego, że codziennie biegała, zdrowo się odżywiała, medytowała czy ćwiczyła jogę, bo tego po prostu nie robiła i nie ma to znaczenia.
To, jak chory jest system, i jak ogromna jest presja społeczna wywierana na pacjenta, odzwierciedla najlepiej jeden – naprawdę wstrząsający przykład: w Stanach Zjednoczonych pacjentkę po mastektomii wypisuje się często jeszcze w tym samym dniu do domu, jak po usunięciu zęba – refundowane są implanty piersi, ale państwo nie zapewnia chorej podstawowej pomocy po operacji. I jeszcze darmowe warsztaty dobierania peruk i malowania brwi, bo ważniejsze jest by chora nie wywoływała u innych dyskomfortu estetycznego niż zaopiekowanie się jej wewnętrznymi – psychicznymi i fizycznymi zniszczeniami, które nie znikają wraz z zakończeniem leczenia. Boyer nie twierdzi, że „pokonała raka” – jej książka to zapiski ocaleńca.
W Obumarłej pojawiają się cytaty oraz nawiązania do innych, literackich świadectw doświadczania choroby i nowotworu od Eliusza Arystydesa – greckiego mówcy z czasów Nerona, przez Johna Donne’a, po Susan Sontag i Audre Lorde. To jednak tylko towarzysze podróży, bo sama literackość raka zostaje tutaj podana w wątpliwość. Boyer buntuje się, chce uciec przed schematami, których pełna jest sztuka, gdy próbuje opowiadać o nowotworach i śmierci. Pisze, że lepszymi narratorami często nie są chorzy (wyczerpani chorobą) lecz ci, którzy ich obserwują; sugeruje, że łatwiej jest napisać książkę o raku kogoś nam bliskiego niż o swoim własnym. Jednak niektóre z takich tekstów uważa za niewybaczalne, bo: „To jakby chorzy na raka samym swoim wyglądem wołali: Użyj mnie, użyj mnie!”. Wykorzystują bowiem czyjeś cierpienie do tworzenia sztuki, gdy tak naprawdę nie wiedzą nawet z czym się mierzą. „Używają” bliskich.
Rak zmienia tożsamość i sprowadza wszystko wyłącznie do choroby. Wszystko, co określało wcześniej człowieka zawęża się do bycia definiowanym przez chorobę, do roli pacjenta. Boyer czuje, że nie ma możliwości prawdziwego buntu, pomimo, że jest w niej bardzo wiele gniewu. Dostrzega przyczyny wzrastającej zachorowalności na nowotwory w zachłannych działaniach gospodarczych, opisuje system opieki zdrowotnej nastawiony na maksymalny zysk i ogromny przemysł lifestylowy sprzedający złudzenia ochrony przed zachorowaniem. Pokazuje również jak dwuznaczna jest „różowa wstążka” – symbol profilaktyki raka piersi, który został przechwycony i wykorzystany do generowania zysków dla nieprzejrzyście działającej fundacji i wspierających ją koncernów. Dlatego poetka stwierdza:
Jeśli umrę na tego raka, mówię przyjaciołom, poćwiartujcie moje ciało i poślijcie lewe udo do Cargill, lewą dłoń do Apple’a, kostki nóg do Procter and Gamble, a przedramię do Google’a.
Równocześnie wie jednak, że bez względu na to, czy podda się terapii, czy – w akcie protestu – tego nie zrobi, jej bunt nie będzie miał realnego znaczenia. Dlatego jej książka ma bardzo jasno określony cel:
Unieruchomiona w łóżku postanawiam poświęcić swoje życie temu by sprawić, że akceptowalną społecznie reakcją na diagnozę zamiast dyscyplinującego “Myśl pozytywnie” staną się te oto linijki wiersza Diane di Primy Revolutionary Letter #9 [List rewolucyjny nr 9]: “1. zabić szefa Dow Chemical / 2. zniszczyć fabrykę / 3. SPRAWIĆ, ŻEBY NIE OPŁACAŁO IM SIĘ jej odbudowywać.
Boyer wyjawia nierówności w dostępie do leczenia i opieki ze względu na rasę, klasę i płeć, ale także na sytuację rodzinną czy osobistą. Opisy jej fizycznego bólu, samotności (w czasie choroby sama wychowywała córkę), heroicznego wysiłku, gdy zaraz po operacjach wracała do pracy na uczelni, aby nie stracić źródła utrzymania – są szczere i bolesne. Co jednak najważniejsze – autorka dostrzega również kondycję społeczeństwa, z którą mierzymy się na co dzień wszyscy:
W tym momencie historii być zwykłym człowiekiem, który bardzo cierpi, oznacza być człowiekiem, który czuje, że znajduje się w swoim ciele, podczas gdy większość ludzi chce tylko patrzeć.
Słabość, ból, bezradność i wyczerpanie to cechy, które dzisiejszy świat odrzuca, na które nie ma miejsca w społeczeństwie maksymalizacji osiągnięć. Strach przed chorobą i śmiercią (próba ukrycia tego, że ta ostatnia jest nieunikniona) jest zagłuszany kolejnymi dietami, sportem, stawianiem sobie coraz wyższej poprzeczki. Słabi nie są godni uwagi, bo zasłużyli sobie na swój los, nie podjęli wysiłku. Obumarła jest głosem wyraźnego sprzeciwu wobec takiego świata, aktem niezgody, który ma sprowokować kolejne. Taki jest sens pisania według Boyer - wyrażanie buntu oraz towarzyszenie innym, przeżywanie we wspólnocie:
Pisarz, mówi Brecht, musi mieć odwagę, by pisać prawdę, i mądrość, by ją rozpoznać, umiejętność posługiwania się nią jak bronią, zdolność osądu, w czyich rękach będzie skuteczna, i spryt, by ją rozpowszechnić. A ona sama musi być spisana dla kogoś – dla nas wszystkich, poddanych działaniu przyciągających i odpychających sił wytwarzanych przez łączące nas z ziemią więzi miłości i przez cierpienie, które nas od tej ziemi odrywa.