Prosty człowiek z nie swoich słów
W imię nowej szczerości otrzymujemy garść scen wyrwanych ze zwykłego życia – ułamki bliskości, migawki z życia miasta, zapalające się z błyskiem i szybko gasnące - pisze Aleksandra Byrska
Krzysztof Cieślik, new sincerity / zapiski z późnego kapitalizmu, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2021, s 84
Znany krytyk i tłumacz literatury anglojęzycznej – Krzysztof Cieślik – zadebiutował niedawno swoim pierwszym tomem poetyckim. Książka nietypowa, bo zawierająca w sobie dwa tomiki i nosząca dwa tytuły: new sincerity/zapiski z późnego kapitalizmu (pisząca te słowa absolutnie nie potrafi zadecydować, który z nich powinien być zapisany jako pierwszy). Tytuły są tu znaczące, bo nowa szczerość i późny kapitalizm to dobrze zadomowione już w dyskursie o kulturze pojęcia – konotacje, które za sobą niosą, zdecydowanie ustawiają tryb lektury tych wierszy.
Podmiot prowadzący narrację w tej książce jest rzeczywiście mocno zanurzony we współczesnych realiach („zero żappsów dla tego pana”), jest tłumaczem, ma kredyt we frankach, pali papierosy i jest zakochany. To jeden z tych przypadków, gdy łatwo poddać się nieprofesjonalnej literaturoznawczo iluzji, że jest tożsamy z autorem. Mówi o sobie, że jest prostym człowiekiem lubiącym proste przyjemności, a w innym miejscu dodaje: „wiem że jestem // z nie swoich słów nie szukam innych // ale ironia przestała mi wystarczać”. W imię nowej szczerości zatem otrzymujemy garść scen wyrwanych ze zwykłego życia – ułamki bliskości, migawki z życia miasta, zapalające się z błyskiem i szybko gasnące, niczym wszechobecne w tomie papierosy. Ironii tu nie brakuje, ale pojawia się tylko w intertekstualnych odniesieniach, jest przełamywana natomiast ostentacyjną wręcz intymnością, zwłaszcza gdy mowa o miłości, a to odważne.
Wiersze prostego człowieka, opowiadające o prostych przyjemnościach i zamyśleniach, są budowane z „nie swoich słów”, bo Cieślik posiada pokaźny bagaż oczytania i ma pełną świadomość, od kogo czerpie lub do kogo może wydać się czytelnikowi podobny. Gra więc w otwarte karty, nie szczędząc cytatów i mott, oraz przywołując w nich takie nazwiska jak Allen Ginsberg czy William Carlos Williams. Pobrzękują tu po cichutku także inni, niewymienieni wprost, jak choćby Miłosz i trawestacja jego „Piosenki o końcu świata”. Teksty z new sincerity/zapisków z późnego kapitalizmu są świadome tego skąd się wywodzą, bez kompleksów odwołują się do tradycji dwudziestowiecznych i sięgają po klasyczne pytania takie jak „czym jest wiersz”. Starają się jednak wyrazić to, co dzieje się „teraz”, wszechobecne „post-„ i „późny” nakładają się tu z nostalgią za minionym, łatwiejszym czasem dzieciństwa, okresem beztroskich meczów i pierwszych lektur („Tristan i Izolda”!), gdy nie przeliczało się tłumaczonych stron na metry potencjalnego mieszkania, a kredyt we frankach był abstrakcyjnym pojęciem.
„Słowa spuściłem wreszcie ze smyczy” mówi podmiot Cieślika w wierszu „nigdy nie miałem psa”. Smycz jeszcze chyba jednak trzyma, mocą mocnego ukorzenienia w klasyce, ale dajmy im szansę: „niech robią swoje”. Niech działają, uaktywniają znajome obrazy, zadają pytania o rzeczy, które już nam w poezji nie wystarczają i o to, w jakim stopniu każdy z nas jest „z nie swoich słów”.