Przekleństwo urodzaju
Imponujący materiał zgromadzony przez Gajewską zamiast błogosławieństwem staje się (momentami) przekleństwem biografii pisarza - Małgorzata Walendowska o najnowszej biografii Lema
Wydany w dopiero co minionym roku Lema Wypędzony z wysokiego zamku jest kolejną biografią pisarza. W roku 2017 ukazał się Lem. Życie nie z tej ziemi Wojciecha Orlińskiego, a jeszcze wcześniej literaturoznawcze preludium (Zagłada i gwiazdy) Agnieszki Gajewskiej. Z tych dwu książek to właśnie Zagłada była rewolucyjna i rewelatorska. Gajewska proponowała lekturę twórczości Lema przez pryzmat ciągłych powrót pisarza do przeszłości (okresu przedwojennego, okupacji i uchodźstwa ze Lwowa) – katastrofy wojennej, która „obróciła w popiół świat jego dzieciństwa i młodości”. Analizując dzieło autora „Solaris”, szukała śladów historii lwowskich Żydów oraz samego pisarza. Czytała pierwsze, utrzymane jeszcze w stylistyce realistycznej utwory oraz te pisane już w konwencji science fiction – by pokazać „artystyczną strategię Lema, która zarówno dotyczy gier z cenzurą, jak i staje się sposobem na wyrażenie przejmującego lęku i trwogi towarzyszących ofierze prześladowań, która jednocześnie stała się jednym z nielicznych ocalałych świadków zbrodni”. Poznańska badaczka z detektywistycznym zacięciem analizowała dostępne źródła, jego rodziną historię rekonstruując na podstawie archiwów lwowskiej żydowskiej gminy wyznaniowej, archiwów miejskich czy – wreszcie – książek oraz prywatnych zapisków i korespondencji pisarza. Zagłada i gwiazdy była więc fascynującym opracowaniem twórczości Lema, który więcej ukrywał niż pokazywał, który raczej kluczył i myli tropy niż mówił wprost.
W rozmowach Gajewska przyznaje, że nie mogła poprzestać na tym, co już udało się jej ustalić, że nadal bada temat „Lem”. Efektem jest obszerna, wydana przez Wydawnictwo Literackie książka, która chce być „kompletną i bezkompromisową biografią Stanisława Lema. Psychologicznym portretem wielkiego pisarza”. Zachwycona i zaintrygowana świetną Zagładą i gwiazdami oddałam się lekturze natychmiast, wychodząc z niej jednak z poczuciem pewnego rozczarowania.
Trudno odmówić poznańskiej badaczce determinacji w szukaniu informacji o autorze Cyberiady, w próbie odtworzenia jego wojennych losów – zakrytych i niezbadanych. Sam pisarz zdecydował ukrywać swoje żydowskie pochodzenie, unikał również rozmów na temat wojennych, lwowskich doświadczeń. Jak pisała już w Zagładzie Gajewska, Lem nie utożsamiał się z kulturą żydowską – identyfikację uniemożliwiła mu Zagłada. Żydowskość w jego przypadku była zawsze pustką i brakiem.
W Wypędzonym z wysokiego zamku poznańska literaturoznawczyni bada historię lwowskich Żydów w czasie okupacji, przywołuje wspomnienia ocalałych z Zagłady, odwołuje się do ustaleń historyków. W ten kontekst wpisuje prawdopodobną biografię rodziny i samego Lema. Opowiada ją poprzez poprzez losy innych żydowskich mieszkańców tego kresowego miasta. Jest to prawdopodobnie jedyny sposób na opowiedzenie historii, która została przez Lema skrzętnie ukryta. Podobnie zresztą czyni, próbując odtworzyć rodzinny dom Stanisława sprzed wojny oraz losy rodziców pisarza. Analizuje zwyczaje żydowskich mieszkańców Lwowa, przegląda księgi miejskie i tamtejszej gminy wyznaniowej, by na ich podstawie spróbować wytropić żydowskie ślady w biografii Lema. Zbierając ustalenia swoje oraz innych badaczy, Gajewska pokazuje historię społeczności Lwowa, ich obyczajów, podziałów, ale też – skomplikowane losy relacji polsko-ukraińsko-żydowskich czy opis trzech okupacji (sowieckiej, niemieckiej, znów sowieckiej) miasta.
Kontekst historyczny jest – szczególnie w przypadkach postaci tak mocno uwikłanych w wielką historię i tak mocno zacierających ślady swojej żydowskości – bardzo istotny, jednak u Gajewskiej jest on rozrośnięty ponad miarę. Obudowany w liczne konteksty, sam Lem często ginie w swojej biografii.
Tę nadmierność odnajdujmy też w opisie powojenny losów Lema. Otrzymujemy więc m.in. historię pogromu krakowskiego z 11 sierpnia 1945 r., procesów norymberskich, a przynajmniej ich krakowskiej części. Wszystko to miało wpływ na wybory życiowe (i pisarskie) autora „Kongresu futurologicznego”, który w tym czasie przebywał już z rodzicami w Krakowie, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że pisarz znowu wypada z opowieści Gajewskiej. Tak niestety wygląda cała biografia – Lem to pojawia się, to (częściej) znika w gąszczu detali, rozmów, cytatów, postaci, wydarzeń historycznych i tych dotyczących ludzi z kręgu bliskich przyjaciół pisarza. Autorka jakby nie wierząc w czytelnika, stale prowadzi go za rękę, nawet tam, gdzie wyraźnie nie potrzebuje wsparcia. Jej Stanisław Lem przepoczwarza się w podręcznik do historii dwudziestego wieku – podręcznik skądinąd dobrze opracowany. Ale czy właśnie tego oczekiwaliśmy?
Imponujący materiał zgromadzony przez Gajewską zamiast błogosławieństwem staje się (momentami) przekleństwem jej biografii. Chwilami autorce opowieść wymyka się z rąk, wkrada się w nią wspomniana nadmierność i chaos. Ostatecznie to ciągle – znane już z Zagłady – analizy literaturoznawcze (okrojone jednak do minimum) wydają się największym atutem książki.
Pierwsza biografia Lema była bez wątpienia mniej erudycyjna, z lenistwa (do którego przyznawał się Wojciech Orliński) odarta z wielu kontekstów. Mimo braków i dróg na skróty (które wytykałam autorowi) miała jednak jedną niewątpliwą zaletę: była po prostu dobrze opowiedzianą historią. Gajewska, przeciwnie, wykonała tytaniczną pracę, odsłoniła zasłonięte. Mimo wielu przewag (całego arsenałów źródeł i środków) nie udało się jej jednak to, co dziennikarzowi Wyborczej: dobrze opowiedzieć Lemowej historii.
Agnieszka Gajewska, Stanisław Lem. Wypędzony z wysokiego zamku. Biografia, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021