Sztuka znikania
W istocie "Konsekwencje" są powieścią o zaniku, rozpiętą między dwiema zapomnianymi postaciami: Aną Mendietą oraz Basem Janem Aderem - Magdalena Kargul o powieści Niñy Weijers
Niña Weijers, Konsekwencje, przeł. Jadwiga Jędryas, Korporacja Ha!art, Kraków, s. 341
Jeśli każdy pisarz i artysta ma swój temat, który zgłębia na wszystkie sposoby w każdym kolejnym utworze i dziele, to tak samo jest z czytelnikami i krytykami. Mamy swoje obsesje, których szukamy w kolejnych książkach, i które przyciągają nas jak magnes. Wystarczy spojrzeć na rzeczy, które czytamy oraz listy ulubionych autorów, aby nas rozszyfrować.
Książka Niny Weijers zaczyna się od znikania, co z miejsca kupiło moją sympatię i szczere zainteresowanie. Motyw ten nieustannie przewija się przez powieść, niekiedy ocierając się o wyższą formę zaniku, czyli śmierć. Ta z kolei łączy się nierozerwanie ze sztuką. Mam słabość do powieści o artystkach i sztuce współczesnej. Pociąga mnie zespolenie fikcji i rzeczywistości, które zwykle w nich występuje. To także najlepsza forma dla poszerzania pola sztuki oraz jej kanonu – książki takie są bowiem pełne tyrad, manifestów i wywodów. Pojawiają się w nich artyści prawdziwi i zmyśleni, znani i zapomniani. A całą zabawą jest śledzenie powiązań między postaciami fikcyjnymi a prawdziwymi. W istocie Konsekwencje są powieścią o zaniku, rozpiętą między dwiema zapomnianymi postaciami: Aną Mendietą oraz Basem Janem Aderem.
Mendieta, kubańsko-amerykańska artystka słynąca z rytualistycznych prac, krwawych autoportretów oraz specyficznej, dość makabrycznej sztuki ziemi polegającej na pozostawianiu odcisków ciała na różnych płaszczyznach (niekiedy nazywanej przez krytyków land-artem, innym razem mianem: earth-body art), pojawia się na samym początku powieści jako mgliste odwołanie. Inaczej niż w swoich pracach, w książce Weijers jest ona bardziej subtelną i podskórnie wyczuwaną siłą. Artystka zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach, wpadając z okna swojego mieszkania na 33 piętrze w wieku zaledwie 37 lat, kiedy zaczynała zyskiwać rozgłos. Jak czytamy w powieści: wciąż nie wiedziano z całą pewnością czy był to wypadek, samobójstwo czy zabójstwo, ale ostatni zagadkowy zarys sylwetki w betonie ostatecznie splótł życie artystki z jej śmiercią, a jej śmierć – z jej sztuką. Ten właśnie splot sztuki, życia i śmierci jest kluczowym tematem powieści. Zafascynowana sztuką Mendiety, skupiłam się na szukaniu jej rozsianych po książce licznych śladów (w postaci odwołań do kruchości i drobnej budowy ciała, którą główna bohaterka niejako współdzieli z artystką, chęci pozostawienia po sobie „dziury w kształcie ciała”, czy pojawiających się odniesień do kultury Meksyku, którym interesowała się także Mendieta), dopiero przekraczając połowę książki dotarło do mnie, że jest tu miejsce dla kogoś jeszcze: mistrza zaniku, którego śmierć zrosła się z jego ostatnim performensem.
Bas Jan Ader był holenderskim artystą konceptualnym i performerem. Także jego sztuka, silniej nawet niż Mendiety, była efemeryczna i osadzona w życiu, co oznacza, że nie pozostało po nim zbyt wielu artefaktów, poza kilkoma nagraniami i zdjęciami. Jego najsłynniejsze dzieło: W poszukiwaniu cudownego było samotnym rejsem po Oceanie Atlantyckim jednoosobową łodzią żaglową. Po trzech tygodniach kontakt z artystą się urwał, a jego ciała nigdy nie odnaleziono. W książce Weijers Ader ma dla siebie cały rozdział, oderwany od akcji dziejącej się w powieści.
Tym, co łączy oboje artystów poza ich tragiczną śmiercią wynikającą z ich sztuki, jest także miejsce w kanonie, a raczej jego brak. W 1992 roku, podczas otwarcia nowego oddziału muzeum Guggenheima w Soho miał miejsce protest, którego uczestnicy trzymali bannery z pytaniem „Gdzie jest Ana Mendieta?”. Mimo że Mendieta od czasu śmierci w 1985 roku miała kilka większych wystaw, wciąż nie jest postacią szeroko znaną, podobnie jak Ader. Minnie, główna bohaterka powieści jest ich spadkobierczynią. Jej działania twórcze są nakierowane na sam proces raczej niż powstałe w jego wyniku artefakty. Minnie jest sławną i docenianą młodą artystką, która balansuje między tym, co prawdziwe a tym, co w sztuce najnowszej sztuczne. W samej powieści przywołane są także inne postaci ze świata sztuki, jak Marina Abramović, Neo Rauch czy General Idea. Nie brakuje w Konsekwencjach krytyki współczesnego świata sztuki, ale i poddawania się mu przez główną bohaterkę, która doskonale wie, jak ubrać w słowa każde, nawet przypadkowe działanie. Minnie jednak tak naprawdę fascynuje proces zaniku, stapiania się sztuki z życiem. Do tego stopnia, że jej kolejnym dziełem stanie się odgrywanie roli samej siebie, obserwowanej przez miesiąc okiem fotografa.
Książka była szeroko omawiana w Holandii i Flandrii, doczekała się nawet nagród literackich. Choć coś w jej strukturze szwankuje, i powieść zaczyna się przechylać (od rozpoczęcia projektu odgrywania życia) w mniej zrozumiałą stronę, to jest ona wciąż fascynująca. Czas akcji się zakrzywia i rozgałęzia w niezrozumiałych kierunkach (jak wspomnienie narodzin, dziwnych, dziecinnych przypadłości oraz leczenia Minnie). Wprowadzenie elementu dziwności oraz zmiana narracji, która w części wspomnieniowej skupia się na matce głównej bohaterki, nie wynika z prostego ciągu przyczynowo-skutkowego. Być może wystarczyłoby rozrzucić więcej wskazówek tak, aby czytelnik mógł w pewnym momencie połączyć kropki w całość. Nina Weijers nie daje nam takiej satysfakcji. Poczucie niezrozumienia przypomina mi rzeczywiście oglądanie pewnych wystaw sztuki najnowszej, które nie tworzą spójnej całości i nie opowiadają żadnej historii, zostawiając widza z natłokiem myśli. Podobne wrażenie towarzyszy odbiorcom Konsekwencji, którzy muszą tę książkę przegadać i podzielić się swoimi obserwacjami, aby ją zrozumieć. Niewątpliwie tym, co się dzieje przy jej odkładaniu, jest zanik głównej bohaterki, której postać staje się rozmyta. Czytanie jej przez pryzmat Mendiety i Adera jest tylko jedną z licznych możliwości – każda następna lektura powieści może przynieść kolejne.