Tytanka czy tyranka – Susan Sontag i jej metafora
„Moser daje nam narkotyk zaklęty w tej książce i nie jest to życie osobiste Sontag, ale jej głód wiedzy i pasja intelektualna” – pisze Magdalena Kargul o biografii Susan Sontag
Zasadniczo są dwa sposoby czytania biografii pisarek i piarzy: przed uważną lekturą wszystkich ich tekstów lub po niej. Między nimi są miriady różnych opcji; sama sięgam jedynie po biografie osób, do których jestem w jakiś sposób przywiązana. Podobnie jak Susan Sontag przez całe swoje życie uprawiam ćwiczenia z podziwiania, które obejmują także ją. Nie przeszkadza mi to w równoczesnym podważaniu autorytetów, do czego niechybnie zmierza każda biografia, niszcząc wyobrażenia czytelników. Czasami prowadzi to do stwierdzenia, że lepiej trzymać się samych wytworów umysłu danej osoby niż zaglądać w jej życie osobiste. Wydana właśnie w Polsce książka Benjamina Mosera nie jest w pełnym tego słowa znaczeniu biografią intelektualną, która mogłaby mnie zachwycić i której oczekiwałam. Jej autor starał się skupić zarówno na książkach i przemyśleniach Susan, jak i jej życiu osobistym, chociaż jego opisy romantycznych związków oraz psychoanalizowanie wyborów pisarki budzi wiele moich wątpliwości.
Początek nie jest dobry, jednak nie warto się nim tak całkiem zrażać, bo w toku czytania można się naprawdę wciągnąć w opowieść Mosera. Mam do niej wiele zastrzeżeń, także natury czysto redakcyjnej, które chętnie wymienię: chodzi o nieznośną ilość powtórzeń i wciąż powracających ulubionych cytatów (też mam kilka, staram się jednak ich nie nadużywać), przegadanych akapitów oraz pominiętych w redakcji błędów składniowych. Trzeba jednak przyznać, że jest to wciągająca lektura, do której wracałam każdego wieczora nie mogąc się od niej oderwać. Moser bowiem daje nam narkotyk zaklęty w tej książce i nie jest to życie osobiste Sontag, ale jej głód wiedzy i pasja intelektualna. Momentami pozwala nam nawet dojrzeć twarz innej Susan, znanej głównie z dzienników: kruchej, niepewnej siebie dziewczyny z prowincji. To jedno z bardzo niewielu zaskoczeń w tej biografii. Obserwowanie jak ta wielka i wyniosła Susan Sontag pisuje recenzje literackie, a później całą rozprawę naukową za swojego męża, Davida Rieffa jest porażające. Zarazem jednak jest w tym coś uwalniającego i równocześnie smutnego: nawet ona wpadła kiedyś w pułapkę oddania (oddania miłości i oddania siebie oraz swojego talentu komuś innemu, kto przypisał sobie jej zasługi) i niezdrowej zależności. Nie była więc od zawsze wielką i wspaniałą „metaforą Sontag” (co bardzo słuszne i trafnie nazywa Moser w ostatniej części tej biografii).
Mój obraz młodej Susan Sontag to portret cudownego dziecka z nieokiełznanym apetytem na wiedzę, odważnie sięgającego po swoje - obraz, z którym ciężko się utożsamić, nawet jeśli bardzo się próbuje znaleźć punkty styczne. Opowieść Mosera nieco to ułatwia, pokazując Sontag jako osobę bardzo dobrze skrywającą swoją niepewność (z czasem nie tylko pod maską nadmiernej pewności siebie, ale też opryskliwości i wybuchów gniewu), a nie ich pozbawioną. Także wczesne małżeństwo oraz urodzenie dziecka w wieku dziewiętnastu lat wydają mi się ważnym punktem. Chociaż Sontag nigdy nie włączyła do żadnego ze swoich zbiorów nielicznych tekstów o feminizmie (z którym też niezbyt chętnie się utożsamiała publicznie), to nie sposób ukryć, że stała się ikoną i wzorem dla wielu młodych kobiet. Moser ma rację pisząc, że była pierwszą tak znaną intelektualistką, która była postrzegana jako zjawiskowo piękna. Jakkolwiek źle może to zabrzmieć, Sontag pozwoliła kobietom złapać oddech: nie trzeba się tak od razu wyrzekać swojego ciała i skupiać jedynie na umyśle. Zmierzam jednak do tego, że biografia Sontag pokazuje, że próba nagięcia się do społecznych norm – wyjście za mąż, rezygnacja z kariery, urodzenie dziecka, może okazać się porażką. Susan była świadoma co traci i frustrowało ją to. Mimo że nigdy nie żałowała urodzenia Davida, nie weszła też w społeczną rolę matki i szybko zrozumiała, że rola żony jej nie pasuje. Nie była to dezercja, ale spróbowanie czegoś i przekonanie się, że nie jest to dobra opcja. Spokój, z jakim Sontag to przyjęła i zrozumiała jest uwalniający, mimo wielu towarzyszących temu komplikacji i kłopotów.
Biografia porządkuje zbiory tekstów Sontag, w czym upatrywałabym jej największej zalety. Część poświęcona twórczości zachęca do ponownego sięgnięcia po zbiory esejów oraz przybliża wciąż słabiej znaną w Polsce jej twórczość prozatorską. Podzielam z Mosesem wiele opinii na temat esejów Sontag, spośród których część była do tej pory jedynie przeczuciem – jak choćby trudność w odbiorze Stylów radykalnej woli, które wywoływały w czytelniku znużenie, lub zachłanność, z jaką lata temu czytałam Pod znakiem Saturna, tutaj świetnie opisane. Także rozdziały dotyczące pobytu Sontag w Sarajewie oraz wystawienia tam Czekając na Godota są niezwykle interesujące. Jednak i tutaj pojawiają się tezy, z którymi mam ochotę polemizować, jak twierdzenie, że najważniejszym zagadnieniem twórczości Sontag jest napięcie między rzeczywistością a marzeniem, zwykłą osobą a „osobą poddaną estetyzacji”. Mimo że jest to jeden z ważnych tematów jej twórczości to w moim odczuciu najważniejszym z nich jest bezsprzecznie napięcie między umysłem a ciałem. Moser niezwykle dużo uwagi poświęca także zagadnieniu snu oraz postaci Freuda, co nie wydaje mi się przystawać do miejsca, jakie poświęcała temu sama Sontag. Niemniej także tutaj znajdziemy niewygodne prawdy i smaczki, jak choćby popełniony w powieści W Ameryce plagiat, poparty zgromadzonymi cytatami.
Temat twórczości zostaje jednak przytłoczony w książce częścią dotyczącą życia intelektualistki, poddawanym przez autora nad wyraz chętnie pschologizowaniu. Z książki wyłania się więc obraz Susan-Tyranki, umacniający dodatkowo mit geniusza nieprzystosowanego do codziennego życia. Z jednej strony nie sposób pominąć złych cech oraz osobliwych zachowań Sontag czy zbyć milczeniem jej relacji z synem, z drugiej strony osoby ceniące jej twórczość niekoniecznie muszą znać zaskakujące i niewygodne kulisy jej romantycznych relacji. Susan rzeczywiście stała się osobą, którą się kocha lub nienawidzi, a rolą biografa jest zdanie możliwie obiektywnej relacji z czyjegoś życia. Można więc miejscami nie zgadzać się z Mosesem, jednak trzeba mu przyznać, że pomimo kilku wspomnianych już potknięć poradził sobie z tym trudnym zadaniem tworząc portret wielowymiarowej postaci. Widać w tej książce jego próby zrozumienia i wytłumaczenia Susan, wyrosłe z ćwiczeń z podziwu i krytycznego myślenia.
Magdalena Kargul
Benjamin Moser „Sontag. Życie i twórczość”, przeł. K. Kurek, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2021, s. 888